Forum Strażnicy Chwały Strona Główna Strażnicy Chwały
Karty bractwa Glory Guardians
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Adwalt-podanie
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strażnicy Chwały Strona Główna -> Archiwum rekrutacji
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 14:33, 18 Sie 2007    Temat postu: Adwalt-podanie

Dzień Dobry mam na imi Adwalt jestem gladiatorem dopiero 2 dzień mam 41 lat.Tak normalniejako człowiek mam na imie Konrad mam 16 lat Very Happy . Dotychczas nie byłem w żadnym klanie, do kandydowania do GG skłonił mnie kolega który tez w nim jest od klanu oczekuje super zabawy .
Jestem czysty i nie mam żadnych długów.Z pewnoscią lubie wojny bo o to chodzi w tej grze a nie tylko expic i cieszyc sie ze ma sie dobra postać.Gram kiedy chcę i ile chcę.Nie mam żadnej innej postaci .Ze zdjęciem mam ały problem bo jak robie to tylko widać postać i komnate a imienia i innych rzeczy nie widać.Z regulaminem zapoznałem się i akceptuje go.

Moje opowiadanie:

Był tylko człowiekiem. Dobrym, życzliwym, mądrym, ale człowiekiem. To nic, że świetnie posługiwał się mieczem. Nigdy nie miał magicznej iskry w dłoni. Czasami żałował, że ludziom nie dano czarodziejskiego daru. Potem zastanawiał się nad tym i uznawał, że to jednak lepiej. Ale kiedy zostawiła go tam, odchodząc tak po prostu, z czarnej jasności w biały mrok, chciał być magiem. Chciał cofnąć czas o setki lat, zanim się urodziła, sprawić, by zeszła na jasną drogę. Tylko że dla niej jasna była ciemność.
Całe życie walczył ze złem. Nie słuchał matki, która mówiła, że ta walka sama w sobie nie jest dobra i że nic nie dzieje się bez przyczyny. Teraz wiedział, że matka miała rację; że jest jakiś powód w tym źle, że nie powinien naruszać odwiecznej harmonii.
Jego specjalnością było zabijanie wampirów. Przez czterdzieści lat oszukiwał się, mówiąc wszystkim, że jest silniejszy, niż one. Sam starał się w to uwierzyć. Potem był za stary, by z nimi walczyć. Osiadł w małej wiosce. I tak wampiry go znalazły. Chciały zemścić się za wyrządzone im krzywdy. Nie ugryzły go, nie. Był dla nich za słabym przeciwnikiem. Nie uznały go za godnego, by naznaczyć go wampirzym losem.
Zaatakowali po zmroku. Wampir i wampirzyca.
Nie miał w ręce miecza od dziesięciu lat, ale nie zapomniał dawnych lekcji. Nie rzucił w wampira czosnkiem, wiedział, że te przesądy to tylko bajka. Nie rozumiał też legend o osinowych kołkach i wrażliwości na światło. Za to przechowywał wciąż stary wampirzy miecz, nie trzymając go nigdy na widoku, jakby usprawiedliwiając się przed samym sobą.
Wampir pozbawił go broni jednym precyzyjnym ruchem. To tyle bajek o tym, że człowiek może być silniejszy od nich. Przejechał białym palcem po jego szyi. Gdzieś dalej wampirzyca rzuciła na podłogę płonącą pochodnię.
- Zginiesz – powiedział gładko.
- Ty też.
- Zapewne – zgodził się wampir znudzonym tonem. – Ale, w przeciwieństwie do ciebie, nie dziś – potem zamienił się w nietoperza i odleciał. Ogień rozprzestrzeniał się szybko.
Wampirzyca obrzuciła zdegustowanym spojrzeniem czarnych oczu zdemolowany dom.
- Więc tak skończysz, Bellatorze – odezwała się z nienawiścią. – Umrzesz tu. Myliłeś się, Bellatorze, myśląc, że jesteś silniejszy niż my.
- Nie myliłem – wychrypiał.
- Udowodnię ci, że tak – położyła swój wampirzy miecz na podłodze, tuż obok broni Bellatora. – Jesteś głupcem, skoro tak twierdzisz. A teraz zginiesz.
Atak. Szybki, bolesny cios prosto w duszę, jego słaby punkt.
- To ty się mylisz. Jeszcze możemy się porozumieć, Atritas... – unik. Szybkie przejście do defensywy, by uniknąć kolejnych oskarżeń.
Roześmiała się. Jej ciemne włosy opadły na skórzany strój, kiedy odrzuciła głowę do tyłu.
- I znów się mylisz, Bellatorze. Nie chcesz naprawić błędów. Własna skóra jest ci droższa niż zrozumienie – kolejny atak. Słowny, ale czy to ma znaczenie?
- To ty nie próbujesz zrozumieć, Atritas! – Ofensywa. Krok w bok, unik, błysk stali w oczach wampirzycy.
- Całe życie nas zabijałeś, a przecież niewiele brakowało, byś był taki sam jak my! – wysyczała Atritas. – Czemu nas tak nienawidzisz?
- Zwierzęta!
Atritas wstała szybko. Jej zwykle blada twarz nabrała teraz księżycowej bieli, kontrastując z krwistoczerwonymi ustami i czarnymi włosami. Chwyciła leżące przed nią miecze. Podała mu jeden rękojeścią naprzód.
- Nie jesteś godzien walczyć mieczem swego ojca, Bellatorze. W bitwie na słowa nie będziesz się nigdy z nami równał... – nie dokończyła zdania, atakując zaskoczonego starca.
Szczęk broni.
Wampirzyca, szybka i zwinna, zręcznie uskoczyła przed klingą Bellatora. Przerzuciła błyskawicznie miecz z prawej dłoni do lewej, uderzając człowieka z drugiej strony. W ostatniej chwili przekręcił dłoń. Miecze zderzyły się głośno. Bellator próbował ranić wampirzycę, ale jego miecz przeciął tylko powietrze. Mężczyzna zachwiał się.
Wykorzystała to, pojawiając się za nim. Uskoczył.
- Nie jesteś tak szybka jak kiedyś, Atritas! – zawołał drwiąco.
Zablokowała jego cios.
- To ty tak myślisz –syknęła, kiedy klinga minęła ją o włos. Chwyciła rękojeść w obie dłonie, obracając się w biegu, lecz ani na chwilę nie gubiąc rytmu. Jej długie włosy uderzyły Bellatora w twarz.
Cofnął się o krok.
Miecz z upiornym świstem przeciął powietrze, kiedy wampirzyca zamachnęła się silnie. Skierował klingę ku jej głowie, ale ona przykucnęła, uskakując w lewo. Zawirowała, pojawiając się z prawej strony zdezorientowanego człowieka.
- Nie jesteś silniejszy niż my – powtórzyła kpiąco. Zdawało mu się, że uwierzył w jej słowa, hipnotyzujące i pewne. Uchylił się przed jej bronią, tracąc wiarę w siebie. Rozejrzał się ukradkiem, blokując ciosy. Ogień pochłaniał sąsiednie pomieszczenia. Dostrzegł palące się drewno kilka kroków dalej. Skoczył tam, błyskawicznie chwytając prowizoryczną pochodnię i atakując wampirzycę zarówno mieczem, jak i ogniem. Poczuł swąd spalonych włosów. Gdy wojowniczka odbiegła kilka kroków do tyłu.
- Aż taki dobry wojownik? – syknęła. Dostrzegł błysk jej białych kłów. – Zobaczymy... Złapała rękojeść miecza w prawą dłoń i wytrąciła Bellatorowi broń z dłoni. Uderzyła w pochodnię płaską stroną klingi.
Ogień zaczął pełzać po drewnianej podłodze. Zdeptała go niecierpliwie, potem zarzuciła na płomienie koc, który leżał niedaleko.
Trąciła go lekko mieczem, Bellator upadł na podłogę.
W powietrzu unosił się swąd dymu. Gdzieś w dalszej części domu płomienie lizały ściany.
Wampirzyca zmarszczyła niecierpliwie brwi i jednym ruchem ręki zgasiła pożar.
Atritas uklękła obok niego. Położyła broń na podłodze, ale nie zdjęła dłoni z rękojeści. Zobaczył, jak uśmiecha się drwiąco, ukazując dłuższe niż u człowieka kły.
Był przecież tylko człowiekiem, nie miał magii w kieszeni.
- Zawsze chciałeś być lepszy niż inni, prawda? – zapytała spokojnie, jakby prowadziła rozmowę ze starym znajomym. Cóż, rzeczywiście tak było. – Byłeś taki ambitny... w końcu to doprowadziło cię do zguby. Myślałeś, że ojciec był człowiekiem, tak? Nie. Był wampirem. A ty, kiedy się o tym dowiedziałeś, zabiłeś go jego własnym mieczem, Bellatorze – warknęła. – Więc teraz z tej samej broni zginiesz. Nienawidzisz nas, wampirów, a przecież stałbyś się taki sam, gdyby nie to, że twoja matka była zwykłą kobietą. Dopiero po latach powiedziała ci, jaki naprawdę jest ojciec, tak? A ty go zabiłeś za to, że to wampir. Zabiłeś go za coś, co wcale nie było jego winą! – zaśmiała się, ale był to śmiech pozbawiony wesołości.
- Atritas, ja nie...
- Milcz – rozkazała stanowczo. Sam nie wiedział, kiedy posłuchał tego polecenia. – A potem polowałeś na nas, tak? – kontynuowała. – Nas... przecież jesteśmy twoją rodziną. Tak, rodziną – powtórzyła. – Ale dla ciebie to nic nie znaczy, Bellatorze, nic a nic. Takie ścierwo jak wampir nie jest godne być twoim krewnym – dodała gorzko. Pogładziła go dłonią po policzku. Zadrżał. – Zemsta, Bellatorze, bywa bardzobardzo słodka – wyszeptała.
Wstała, nadal trzymając miecz. Chwycił swoją broń, zasłaniając się nią. Obecność jasnej klingi, klingi ojca,dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Spojrzał znad błyszczącej stali na białą twarz Atritas. Stała wyprostowana, poważna. Jedną dłoń miała zaciśniętą w pięść. Wiedział, że przygotowała się do użycia magii.
On zawsze był tylko człowiekiem. Człowiekiem. Jak obrzydliwie brzmiało dla niego to słowo. Nie mógł bronić się przed czarami. Nie potrafił.
Odrzuciła miecz na bok. Spojrzał na nią ze zdziwieniem. Uniosła płynnie zaciśniętą dłoń, otwierając ją powoli. Wyszeptała coś; nie dosłyszał jej słów.
Dłoń Atritas osnuła się czarną mgiełką. Pojedynczy ciemny promień pomknął prosto w jego serce.
Oczy wampirzycy nie wyrażały żadnych emocji.
Zaklęcie uderzyło w niego, poczuł silne ukłucie. Znów upadł na kolana.
Był tylko człowiekiem.
Mógł tylko obserwować, jak Atritas – córka jego ojca i wampirzycy – zapala magią jego dom. Podeszła do niego.
- Tak, zemsta bywa słodka, Bellatorze – powtórzyła jakimś dziwnym, odległym głosem. Posłała spojrzenie ku niebu. W jej wzroku czaiła się tęsknota i... smutek, rozpacz, żal... Tak.
Przecież zawsze był tylko człowiekiem. Nigdy nie był silniejszy niż one. Był głupcem.
- Przepraszam – szepnęła niemal niedosłyszalnie Atritas.
Odeszła. Zobaczył nietoperza wzbijającego się w powietrze.
Mógł tylko czekać, aż zaklęcie Atritas go zabije, ożywiając przedtem jego poczucie zrozumienia. Spojrzał w niebo tak samo jak wcześniej Atritas, ale zobaczył tylko pustkę i ciemność. To była głębia jego duszy.
Ogień syczał gdzieś za nim.
Był człowiekiem.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 16:44, 18 Sie 2007    Temat postu:

No, no... Wciągnęło mnie Twoje opowiadanie, można powiedzieć, że jestem pod wrażeniem.

ZA na okres próbny Smile


PS. Kim jest ten znajomy, który zarekomendował nasz klan?
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 17:07, 18 Sie 2007    Temat postu:

Tylko czy ty nie masz cos wspolnego z Adwaldem ?
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 17:53, 18 Sie 2007    Temat postu:

Ten znajomy to Palaquin on mnie wciagnął w tą gre .Z ą dwaldem nie mam nic wspulnego chociarz go znam bo do mnie pisał z proźba o zmiane nicku jak cchem.A on ma Adwald przez D a ja przez T zupełny przypadek nigdy go nie widzialem.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 18:06, 18 Sie 2007    Temat postu:

Błąd ''Adwaldem''
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 20:24, 18 Sie 2007    Temat postu:

ZA, na siege spotkałem

w obliczu zbliżającego sie c5(o ile wejdzie Razz) glad sie przyda
Edit by R.: "glad się przyda"??? oj poczekaj Ty... Evil or Very Mad
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 22:15, 18 Sie 2007    Temat postu: Aldric

Chce zobaczyć skreen z wyboru postaci narazie się wstrzymam.Smile
Powrót do góry
Eder




Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 1448
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/1

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:18, 18 Sie 2007    Temat postu:

A co z Palaquinem? Dostal bana widze, a ja g onie widzialem juz dobre 2-3 tygodnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 5:47, 19 Sie 2007    Temat postu:

Dobra zaraz sprubuje ze screnem i dam tutaj linka a Palaquin jest na obozie bdzie w piątek.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 6:25, 19 Sie 2007    Temat postu:

ciekawe czy wie o banie

narobili mu hehe
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strażnicy Chwały Strona Główna -> Archiwum rekrutacji Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin